24 lutego 2013

Minuta trzydziesta pierwsza.



Z perspektywy Hani. 

- Gotowa? - drzwi się otworzyły i zobaczyłam Mojego Michała - co Ty tu, kurwa, robisz? - zasyczał, gdy zobaczył Kubiaka z Milenką na rękach w mojej sali. 
- Przyszedłem po moją rodzinę - wyraźnie zaakcentował przedostatnie słowo. 
- Misiu, proszę. Zostaw nas jeszcze na chwilę - włączyłam się do rozmowy, aby zapobiec awanturze. Niechętnie zgodził się i powiedział, że czeka przy wyjściu. 
Spojrzałam na prawie obcego mi mężczyznę. Patrzyłam jak kładzie moją córeczkę do nosidełka i wyjmuje z kieszeni bardzo zgniecioną kartkę. 
- Co to jest? - zapytałam. Michał spojrzał na mnie wielkimi, smutnymi oczami. 
- Szukałem w naszym domu - skrzywiłam się na słowo "naszym" - jakichś rzeczy, żeby Ci przypomnieć. Znalazłem pełno zdjęć, pamiątek z naszych randek... Ale to bez sensu. Przecież Ty mnie nie pamiętasz - w jego oczach zobaczyłam łzy. Szybko je wytarł. - Nie ma więc sensu, aby pokazywać Ci rzeczy, które nic dla Ciebie nie znaczą. Ale chcę, żebyś wiedziała, że Was kocham.
Podał mi kartkę i ukrył twarz w dłoniach. Był tam list, który Michał napisał do mnie: 

"Kochana Haniu!
Wiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać, dlatego mam nadzieję, że chociaż przeczytasz ten list. Chciałbym Ci w nim wszystko wyjaśnić. 
A więc, zaczynając od początku: Kocham Cię. A teraz kocham również naszą córeczkę. Nawet nie wyobrażasz sobie jaki jestem szczęśliwy. Wtedy, w biurze, jak Cię zobaczyłem, pomyślałem, że to dziecko Michała. Nie mogłem przeżyć tego, że nosisz pod sercem maleństwo kogokolwiek innego niż moje. Wiem, że nie powinienem się tak zachowywać. Jestem kretynem. 
Mimo to mam nadzieję, że mi wybaczysz i razem wychowamy nasze maleństwo. 
Kocham Was i nie wyobrażam sobie bez Was życia
                                  
                             Michał." *

"Razem wychowamy nasze maleństwo". Te wyrazy non stop widziałam przed oczami. Spojrzałam na autora tego listu. Nie drgnął nawet o milimetr. 
- Michał, ja... - nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam kompletną pustkę w głowie - naprawdę mi przykro. Czy mógłbyś mnie zostawić na chwilę samą? Ale proszę, nie odchodź. Poczekaj na korytarzu. 
Wyszedł bez słowa. Spojrzałam na moją Milenkę. Miała jego oczy, tylko te były pełne radości, promienne. Sięgnęłam do torby po telefon i wysłałam SMS'a do Wiktorii: 

"Czy naprawdę Michał zranił mnie tak, że nie byłam w stanie mu wybaczyć?" 

Po chwili dostałam odpowiedź: 

"Zranił Cię tak bardzo, że przestałaś go kochać. Zaczęłaś nim gardzić. Dopiero dzięki Kubiakowi zrozumiałaś co to miłość. Nigdy nie widziałam Cię tak szczęśliwej jak wtedy, z nim."

"Boję się." 


"Pomożemy Ci. Ja, Bartek, a przede wszystkim Michał jesteśmy Twoimi przyjaciółmi. Zrobimy wszystko, abyś wróciła do normalnego życia" 


Z perspektywy Michała. 

Wskazówki zegara poruszały się w ślimaczym tempie. Hania kazała mi wyjść zaledwie 5 minut temu, a mi się wydaje, że to już wieki. Tak samo jak wtedy, gdy miała operację. Po raz kolejny poczułem ucisk w sercu. Gdyby nie ten wypadek już dawno bylibyśmy w domu. Zacząłem sobie wyobrażać jak pięknie by było, ale właśnie z toalety wyszedł Sadowski. Nienawidzę tego człowieka całym sercem. Zmienił nasze życie w piekło. Gdyby nie Hania już dawno pokiereszowałbym mu twarz. Nie zdążyłem się odezwać, gdy drzwi od sali uchyliły się i wyszła Hania z torbą na ramieniu i Milenką w nosidełku. 
- Daj, ja to wezmę - zabrałem torbę i już chciałem wziąć moją córkę, gdy ten idiota po nią sięgnął - Nie dotykaj mojej córki. Nawet się do niej nie zbliżaj - wycedziłem przez zaciśnięte zęby. Gdyby wzrok mógłby zabijać, ten człowiek byłby już martwy. 
- Przestańcie. Milenkę ja wezmę - wtrąciła się Hania, chcąc rozładować napięcie. - Tak dłużej być nie może. Podjęłam decyzję. Proszę, uszanujcie ją. 




Czytam = komentuję! 


* - list z rozdziału 21. 

Witajcie. Krótki, przepraszamy. A sprawa z Kurkiem jeszcze się trochę skomplikuje, więc oczekujcie ;) Kolejny prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, bo jest już gotowy. Dziś niestety nie pojawi się rozdział na powolnym, bo nie ma napisanego. 

Świetne widowisko dzisiaj zapewnili siatkarze z Bełchatowa i Rzeszowa. Oby więcej takich spotkań i liczymy (bynajmniej Kurasiowa), że Skra wygra jutrzejszy mecz. No i ewentualnie sobotni też ;)

Dieta, dieta, dieta. 

Pozdrawiamy i życzymy miłego tygodnia! :* 

8 komentarzy:

  1. Dotarłam z małym opóźnieniem. Ale jestem. Musiałam nadrobić poprzedni rozdział...

    A więc.
    Mam nadzieję, że Hania nic głupiego nie wymyśliła. A Bartek nie skomplikuje, już i tak skomplikowanego, życia. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i będzie tak, jak powinno być. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj już się boję tej decyzji Hani. Oby nie wybrała tego złego.. Bartek jeszcze bardziej skomplikuje swoje życie ? No to ja już się boję.
    Trzymam kciuki za nich wszystkich, aby Hania dobrze wybrała, Michał żeby oszczędził sobie nerwów bólu smutku i załamania, Bartek rozwiązał to coś skomplikowanego i Wiki, żeby nie miała dosyć Kurka i aby go wspierała.

    Pozdrawiam Mania :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że Hania podjęła słuszną decyzję... Kubiak i tak zachowuje się spokojnie, jak na zaistniałą sytuację, a Sadowski to taki palant!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja liczę, że Resovia zleje dupy Skrzakom. Przepraszam, ale po prostu kibicuję swojej ukochanej drużynie. :P

    Cholera, mam nadzieję, że Hania nie zechce zostać z Sadowskim. Przecież z tego powstałoby drugie piekło. Może i nie pamięta Michała, ale niech spróbuje mu zaufać. Niech Bartek, chociaż ten też ostatnio świruje, i Wiki ją wspierają, a na pewno da sobie radę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakończyć w takim momencie, toż to grzech. Sadowski to menda, cholerna menda, wykorzystuje innych. Na szczęście Hania ma wsparcie w innych.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na nowy odcinek ;)
    dzisiejszej-nocy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. zapraszam na prolog juz-nie-taka-sama.blogspot.com

    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy dodasz następny? ;)

    OdpowiedzUsuń